niedziela, 18 listopada 2012

2. Pierwszy dzień nowej przygody


Obudziłam się najwcześniej ze wszystkich – o 6.00. Był pierwszy dzień szkoły, więc nie mogłam spać. Zajęłam łazienkę, by umyć się i ubrać, jednak, gdy z niej wyszłam dziewczyny wciąż spały. Nie miałam odwagi ich budzić. Jeszcze się na mnie wydrą, że miały taki piękny sen. Czułam się trochę nieswojo w tym pomieszczeniu, więc zeszłam do PW (Pokoju Wspólnego). Od razu lepiej.
Czas minął mi całkiem szybko na ciekawej lekturze. Pierwszoklasiści zaczęli się zbierać, by prefekt mógł zabrać ich do Wielkiej Sali. Wreszcie zauważyłam Kate. Już wstawałam, by się z nią przywitać, gdy zauważyłam idące obok niej dwie dziewczyny z naszego dormitorium. Te same dziewczyny siedziały wczoraj razem z Jamesem i Syriuszem i śmiały się z ich żartów.
Usiadłam spowrotem i zajrzałam do książki. Co innego miałam zrobić jeśli nie wrócić do czytania. Jeśli Kate będzie chciała ze mną pogadać to podejdzie, a ja nie mam zamiaru się wpraszać. Po cichu miałam nadzieję, że jako dobra koleżanka, przyjdzie tu i przedstawi mi swoje nowe dwie znajomości. I tak zrobiła.
- Lily.
Uniosłam wzrok znad książki.
- O wybacz Kate, zaczytałam się. – obdarzyłam ją promiennym uśmiechem.
- Widać – odwzajemniła uśmiech. – Chciałabym ci przedstawić dwie nasze koleżanki z dormitorium: Dorcas Meadows – wskazała na śliczną dziewczynę o długich ciemnych lokach i fiołkowych oczach - i Ann Wilson – druga z nich była blondynką o niebieskich oczach. Obie były zainteresowane moją osobą, więc się przedstawiłam.
- Cześć. Jestem Lily Evans – powiedziałam z wciąż promiennym uśmiechem.
- Ta Lily, która dała Potterowi i Blackowi wtedy ochrzan w przedziale? – Dorcas wydawała się mile zaskoczona.
- Tak to chyba chodzi o mnie – zarumieniłam się delikatnie. Podkreślam – delikatnie.
 
          - Masz moją pełną aprobatę - uśmiechnęła się szeroko, puszczając mi oczk. - Zdążyłam już ich poznać i wiem, że potrafią zaleźć za skórę jak nikt inny.
 
Miała coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy rozległ się głos prefekta:
- Cześć jestem Mary Molwake. Chciałabym wam tylko powiedzieć, że gdybyście mieli jakiekolwiek problemy, w każdej chwili możecie się zgłosić do mnie lub do Grega Twininga. Teraz pójdziemy na śniadanie i radzę wam zapamiętać trasę bo jutro te korytarze będziecie przemierzać sami.
Wyszli przez portret i udali się do WS na śniadanie. Bez problemu zapamiętałam trasę. Gorzej było z trafieniem do sali od transmutacji, jednak wsparł mnie w tym prefekt, przez co udało mi się nie spóźnić pierwszego dnia zajęć w nowej szkole. Trochę się zawiodłam, bo nic tego dnia nie robiliśmy, tylko omawialiśmy jak to będzie trudno na zajęciach. Ale wiem, że dam sobie radę, w końcu przeczytał trzykrotnie wszystkie podręczniki.
Po, niestety, nudnych lekcjach usiadłam z Ann Dorcas i Kate w pokoju wspólnym. Zaczęłyśmy rozmawiać o nauczycielach, uczniach i o lekcjach. Gdy wreszcie swobodniej się porozumiewałyśmy, a tematy szkolne już się wyczerpały, opowiadałyśmy o sobie.
- Od zawsze marzyłam, żeby być w Gryffindoze jak moi rodzice – wzdychała głośno Dorcas – Mama pracuje w ministerstwie w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów, a ojciec gra zawodowo w quidditcha.
Gdyby nie Severus, nic z tej rozmowy, bym nie rozumiała, całe szczęście, że wspomniał też coś o tej grze – quidditch. Byłam mu tak wdzięczna.
- Czekaj, czekaj… - Wtrąciła Kate – Meadows… To stąd kojarzę twoje nazwisko!!! Twój ojciec gra w reprezentacji Anglii!
- Tak, na pozycji ścigającego – widać było dumę w jej oczach.
- Fajnie masz, mój ojciec pracuje w ministerstwie. Pracuje w Biurze Brytyjskiego Przedstawicielstwa Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów. Po co im tak długie nazwy? A mama się nami opiekuję. – zakończyła Kate.
- Czyli, że masz rodzeństwo? – dodałam od siebie.
- Niestety mam dwóch starszych braci, jednego młodszego i jedną młodszą siostrę.
- WOW! – to jedyny komentarz na jaki było nas stać.
- Dokładnie – westchnęła.
- Lepiej niż być jedynaczką – odparła Ann. – A ty Lily?
- Mam dwa lata starszą siostrę. Całkiem dobrze się dogadujemy. - Jednak po chwili zawahałam się i zrozumiałam, że powinnam się poprawić: - Znaczy dogadywałyśmy – dodałam ciszej i opuściłam głowę.
 
Dziewczyny wymieniły między sobą znaczące spojrzenie, a następnie zwróciły się do mnie.
- Mów – powiedziały równocześnie.
Więc opowiedziałam im o moich relacjach z Petunią i o moim przyjacielu Severusie.
- Wiesz masz bardzo… barwne i ciekawe życie. – podsumowała Dorcas.
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
Wtedy wydobyło się głośne BUM z schodów do męskiego dormitorium. Jak się okazało cztery, „jakże inteligentne osobniki płci przeciwnej z naszego rocznika”, zaczęły wrzucać do jednego z kociołków co popadnie bawiąc się w Slughorna ( naszego nauczyciela od eliksirów). Swoją zabawą wywołali nie małe zamieszanie i dziurę w kociołku Pottera.
Poobserwowałyśmy chwilę sytuację, a następnie udałyśmy się do dormitorium, by tam kontynuować rozmowy. Dziewczyny są niesamowite. Mimo, że jesteśmy tak różne, świetnie się dogadujemy. Tego dnia wśród nas zakiełkowała kumpelska nić. Wiedziałam, że wyrośnie na potężne drzewo przyjaźni, tylko potrzebuje trochę czasu. I nie mogłam się tego doczekać…





1 komentarz:

  1. Podobało mi się, naprawdę. Znalazłam kilka dziur, z których pouciekały przecinki, a w innych literówki były. Zapowiada się ciekawie, więc idę dalej. :D

    OdpowiedzUsuń