Obudziłam
się najwcześniej ze wszystkich – o 6.00. Był pierwszy dzień szkoły, więc nie
mogłam spać. Zajęłam łazienkę, by umyć się i ubrać, jednak, gdy z niej wyszłam
dziewczyny wciąż spały. Nie miałam odwagi ich budzić. Jeszcze się na mnie wydrą,
że miały taki piękny sen. Czułam się trochę nieswojo w tym pomieszczeniu, więc
zeszłam do PW (Pokoju Wspólnego). Od razu lepiej.
Czas minął
mi całkiem szybko na ciekawej lekturze. Pierwszoklasiści zaczęli się zbierać, by
prefekt mógł zabrać ich do Wielkiej Sali. Wreszcie zauważyłam Kate. Już
wstawałam, by się z nią przywitać, gdy zauważyłam idące obok niej dwie
dziewczyny z naszego dormitorium. Te same dziewczyny siedziały wczoraj razem z
Jamesem i Syriuszem i śmiały się z ich żartów.
Usiadłam
spowrotem i zajrzałam do książki. Co innego miałam zrobić jeśli nie wrócić do
czytania. Jeśli Kate będzie chciała ze mną pogadać to podejdzie, a ja nie mam
zamiaru się wpraszać. Po cichu miałam nadzieję, że jako dobra koleżanka,
przyjdzie tu i przedstawi mi swoje nowe dwie znajomości. I tak zrobiła.
- Lily.
Uniosłam
wzrok znad książki.
- O wybacz
Kate, zaczytałam się. – obdarzyłam ją promiennym uśmiechem.
- Widać –
odwzajemniła uśmiech. – Chciałabym ci przedstawić dwie nasze koleżanki z
dormitorium: Dorcas Meadows – wskazała na śliczną dziewczynę o długich ciemnych
lokach i fiołkowych oczach - i Ann Wilson – druga z nich była blondynką o
niebieskich oczach. Obie były zainteresowane moją osobą, więc się
przedstawiłam.
- Cześć.
Jestem Lily Evans – powiedziałam z wciąż promiennym uśmiechem.
- Ta Lily,
która dała Potterowi i Blackowi wtedy ochrzan w przedziale? – Dorcas wydawała się mile zaskoczona.
- Tak to
chyba chodzi o mnie – zarumieniłam się delikatnie. Podkreślam –
delikatnie.
- Masz moją pełną aprobatę - uśmiechnęła się szeroko, puszczając mi oczk. - Zdążyłam już ich poznać i wiem, że potrafią zaleźć za skórę jak nikt inny.
Miała coś
jeszcze powiedzieć, ale wtedy rozległ się głos prefekta:
- Cześć jestem Mary Molwake. Chciałabym wam
tylko powiedzieć, że gdybyście mieli jakiekolwiek problemy, w każdej chwili
możecie się zgłosić do mnie lub do Grega Twininga. Teraz pójdziemy na śniadanie
i radzę wam zapamiętać trasę bo jutro te korytarze będziecie przemierzać
sami.
Wyszli przez
portret i udali się do WS na śniadanie. Bez problemu zapamiętałam trasę. Gorzej
było z trafieniem do sali od transmutacji, jednak wsparł mnie w tym prefekt,
przez co udało mi się nie spóźnić pierwszego dnia zajęć w nowej szkole. Trochę
się zawiodłam, bo nic tego dnia nie robiliśmy, tylko omawialiśmy jak to będzie
trudno na zajęciach. Ale wiem, że dam sobie radę, w końcu przeczytał trzykrotnie
wszystkie podręczniki.
Po,
niestety, nudnych lekcjach usiadłam z Ann Dorcas i Kate w pokoju wspólnym.
Zaczęłyśmy rozmawiać o nauczycielach, uczniach i o lekcjach. Gdy wreszcie
swobodniej się porozumiewałyśmy, a tematy szkolne już się wyczerpały,
opowiadałyśmy o sobie.
- Od zawsze
marzyłam, żeby być w Gryffindoze jak moi rodzice – wzdychała głośno Dorcas –
Mama pracuje w ministerstwie w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów, a ojciec
gra zawodowo w quidditcha.
Gdyby nie
Severus, nic z tej rozmowy, bym nie rozumiała, całe szczęście, że wspomniał też
coś o tej grze – quidditch. Byłam mu tak wdzięczna.
- Czekaj,
czekaj… - Wtrąciła Kate – Meadows… To stąd kojarzę twoje nazwisko!!! Twój ojciec
gra w reprezentacji Anglii!
- Tak, na
pozycji ścigającego – widać było dumę w jej oczach.
- Fajnie
masz, mój ojciec pracuje w ministerstwie. Pracuje w Biurze Brytyjskiego
Przedstawicielstwa Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów. Po co im tak
długie nazwy? A mama się nami opiekuję. – zakończyła Kate.
- Czyli, że
masz rodzeństwo? – dodałam od siebie.
- Niestety
mam dwóch starszych braci, jednego młodszego i jedną młodszą siostrę.
- WOW! – to
jedyny komentarz na jaki było nas stać.
- Dokładnie
– westchnęła.
- Lepiej niż
być jedynaczką – odparła Ann. – A ty Lily?
- Mam dwa
lata starszą siostrę. Całkiem dobrze się dogadujemy. - Jednak po chwili zawahałam się i zrozumiałam, że powinnam się poprawić: - Znaczy dogadywałyśmy –
dodałam ciszej i opuściłam głowę.
Dziewczyny wymieniły między sobą znaczące spojrzenie, a następnie zwróciły się do mnie.
- Mów –
powiedziały równocześnie.
Więc
opowiedziałam im o moich relacjach z Petunią i o moim przyjacielu Severusie.
- Wiesz masz
bardzo… barwne i ciekawe życie. – podsumowała Dorcas.
Wszystkie
wybuchłyśmy śmiechem.
Wtedy
wydobyło się głośne BUM z schodów do męskiego dormitorium. Jak się okazało cztery,
„jakże inteligentne osobniki płci przeciwnej z naszego rocznika”, zaczęły
wrzucać do jednego z kociołków co popadnie bawiąc się w Slughorna ( naszego
nauczyciela od eliksirów). Swoją zabawą wywołali nie małe zamieszanie i dziurę w
kociołku Pottera.
Poobserwowałyśmy chwilę sytuację, a następnie udałyśmy się do
dormitorium, by tam kontynuować rozmowy. Dziewczyny są niesamowite. Mimo, że
jesteśmy tak różne, świetnie się dogadujemy. Tego dnia wśród nas zakiełkowała
kumpelska nić. Wiedziałam, że wyrośnie na potężne drzewo przyjaźni, tylko
potrzebuje trochę czasu. I nie mogłam się tego doczekać…
Podobało mi się, naprawdę. Znalazłam kilka dziur, z których pouciekały przecinki, a w innych literówki były. Zapowiada się ciekawie, więc idę dalej. :D
OdpowiedzUsuń