Po
najwspanialszej uczcie jaką w życiu jadłam, zaprowadzono mnie do Pokoju
Wspólnego Gryffindoru. Tam jakaś grupka pierwszorocznych (widocznie się już
znali) zajęła miejsca przed kominkiem i zaczęli się śmiać z żartów Pottera i
Browna, albo Blacka(?), w każdym razie na pewno to był jakiś kolor (jakby ktoś
nie wiedział to black to po angielsku czarny, a Brown – brązowy - dop.aut.).
Nikogo z reszty konkretnie nie znałam więc przysiadłam przy jednym ze stołów i
zaczęłam rozmowę z Kate.
- Super, że
obie jesteśmy w Gryffindorze! – wykrzyknęła moja nowa koleżanka – Mówię ci
będzie zabawa! Widzisz tamtych chłopców przy kominku. Nasz rocznik! Nie
wyglądają na takich co można by się przy nich nudzić. Hej, a może tam
podejdziemy i zagadamy. Lily , słuchasz mnie w ogóle? Coś ty taka smętna? –
dopiero w tej chwili, zauważywszy moje smutne spojrzenie, przerwała swą
paplaninę.
- Gryffindor
i Slytherin się nienawidzą prawda? – spytałam ostrożnie.
- No,
tak…
- Bo ja i
Severus się przyjaźnimy, a teraz nam każą się nienawidzić, a bardzo mi zależy,
żeby nie stracić z nim kontaktu – powiedziałam na jednym wydechu i opuściłam
głowę.
- Lily,
wcale nie każą wam się nienawidzić. Sam Dumbledore, wolałby zgodę między tymi domami. Nikt ci tutaj
niczego nie narzuca. Jeśli on też będzie chciał z tobą utrzymać przyjaźń, to nie
ma najmniejszego problemu.
- Naprawdę? - słowa nowo-poznanej koleżanki wywołały u mnie lekkie zdziwienie, ale zaraz przywołałam się do porządku. -
Dzięki Kate. Od razu mi lepiej – uśmiechnęłam się.
- Nie ma
sprawy. Dobra, kontynuując, odwróć się. Widzisz tamtych dwóch przystojniaków.
Może…
- Potter i
Black – od razu jej przerwałam. Wreszcie nazwisko tego drugiego wróciło mi do
głowy. Kate wytrzeszczyła oczy.
- Jechałam
przez pewien czas z nimi w przedziale – odpowiedziałam na jej pytające
spojrzenie.
- I co? –
dopytywała się dziewczyna.
- I co?
Wyśmiali Severusa, że chce być w Slytherinie, zaczęli się puszyć i w ogóle. Nie
wytrzymałam i się stamtąd
wynieśliśmy.
- Niezłe
charakterki - mruknęła. - No dobra, może chodź do dormitorium. Tu się trochę nie da
rozmawiać, jest za głośno.
Miała racje,
więc wstałyśmy i wspięłyśmy się po schodach, przyglądając się każdemu pyłkowi
kurzu z osobna. Nie mogłam się nasycić tym zamkiem. Tu jest tak pięknie.
Gdy
dostałyśmy się do dormitorium, porozmawiałyśmy jeszcze chwile i ułożyłyśmy się w
łóżkach do snu, jednak długo jeszcze nie mogłam zasnąć. Byłam zbyt
podekscytowana.
Tutaj nauczę się zmieniać mysz w kota i
odwrotnie, nauczę się historii magii, nauczę się teleportacji i tego wszystkiego
co potrafią czarodzieje. To tutaj znajdę prawdziwych przyjaciół i przeżyję swoją
pierwszą miłość. A to wszystko w Hogwarcie. Centrum młodych czarodziei z całej
Anglii. Moim nowym domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz